Ta strona używa plików cookies. Kontynuując wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Dowiedz się więcej tutaj.Akceptuję  |  Ukryj

"Uczniowie czarnoksiężnika"

2012-02-27


„Uczniowie Czarnoksiężnika” – Grzegorz Zatryb, Strateg Skarbiec TFI

Powiada się, że historia uczy nas tylko tego, że jeszcze nikogo niczego nie nauczyła. Powiada się tak nie bez racji, bowiem podręczniki pełne są wydarzeń łudząco do siebie podobnych a różniących jedynie datą. Nie jestem historykiem ale odnoszę wrażenie, że powtarzanie błędów jest szczególnie często spotykane w domenie polityki gospodarczej i podręczniki historii gospodarczej aż roją się od przykładów. Trzeba jednak zwrócić uwagę na pewną specyfikę w jakiej funkcjonuje polityka gospodarcza.

Mam tu na myśli cykle gospodarcze. Jest to pojęcie bardzo ważne w ekonomii a bardzo często ignorowane i lekceważone przez praktyków. Wracając jednak do polityki gospodarczej, w związku z istnieniem cyklu koniunkturalnego, twórcy polityki gospodarczej mają szansę popełniać te same błędy przy każdym cyklu. W teorii ekonomi zidentyfikowano kilka rodzajów cykli, od bardzo krótkich, 3-5 letnich do cechujących się kilkudziesięcioletnią częstością fal Kondratiewa. Co zaś cykl, to te same błędy.

Jednym z największych błędów, jakie tylko możemy przypisać kreatorom polityki gospodarczej, jest przeświadczenie o wszechwiedzy. Wydaje im się, że dysponują informacjami pozwalającymi przewidzieć skutki ich posunięć oraz, że ich działania są w stanie wszystko poprawić.

Weźmy pierwszy z brzegu przykład: Keynes’owską teorię łagodzenia cyklu koniunkturalnego. Przypomnę, że miało to działać w ten sposób, iż dzięki automatycznym mechanizmom w okresie prosperity koniunktura miała być łagodzona a zebrane w ten sposób środki budżetowe posłużyć miały w recesji do stymulacji popytu. Jak to się skończyło, wiemy wszyscy. Europa popadła w potężny kryzys zadłużenia państw.

Nie lepiej wyszło z wykorzystaniem polityki pieniężnej. Szef FEDu, Alan Greenspan, przez długie lata stymulował największą gospodarkę świata tanim kredytem. Efekt ? Bańki spekulacyjne na wielu klasach aktywów, wszak grzechem było nie pożyczać na tak niski procent. W tym miejscu nie sposób nie przypomnieć o cyklu koniunkturalnym, szkoda tylko, że FED uznał, że cykl można oszukać. Zapaść na rynkach finansowych, jaką obserwowaliśmy począwszy od jesieni 2008, nie była w tym kontekście jakimś niespotykanym kataklizmem a jedynie przyśpieszoną realizacją tej części cyklu, której nikt nie lubi. Podobnie można zakwalifikować to co stało się w realnej gospodarce. Na marginesie warto dodać, że Paul Samuelson w swoim kanonicznym podręczniku z 1948 roku pisał, że ekspansywna polityka pieniężna może zamiast obniżyć stopy doprowadzić tylko do wzrostu płynności wszystkich podmiotów. Jest to dokładnie ta sytuacja, z którą mamy do czynienia obecnie. Cóż, tyle dobrego, że wzrost płynności prowadzi do spadku niepewności wśród uczestników rynku i tym samym skłania ich do podejmowania ryzyka większego niż to wynikające z utrzymywania gotówki.

Wracając, po tej dygresji, do błędów i cykli przypomnijmy jeszcze tylko, że Wielki Kryzys został wywołany nietrafnymi działaniami Rezerwy Federalnej, co wykazał Milton Friedman. Co ciekawe, obecny szef FEDu jest specjalistą właśnie od Wielkiego Kryzysu. Na 90-te urodziny ojca monetaryzmu, podczas przemowy, zwrócił się do jubilata tymi słowami mówiąc o błędach FEDu: „Tak, popełniliśmy te błędy. Ale dzięki Tobie już ich nie powtórzymy”. Było to 8 listopada 2002 roku… Niecałe 6 lat później wszyscy mogliśmy obserwować dramatyczne skutki w naiwną wiarę w zdolność do kontrolowania cyklu koniunkturalnego. Samo nasuwa się porównanie do ucznia czarnoksiężnika, który rozpętał moce daleko przekraczające jego możliwości. To by właściwie było na tyle, quod erat demonstrandum można by napisać. Tytuł felietonu uzasadniony. Ale niestety, to co robili w swoim zadufaniu decydenci gospodarczy przed 2008 rokiem, przy tym co robione jest teraz wygląda jak dziecinna zabawa.

Bilanse banków centralnych osiągnęły rozmiary horrendalne z punktu widzenia podaży pieniądza, stopy procentowe w rozwiniętych gospodarkach są praktycznie zerowe, zaś rynki finansowe zalane gotówką. Co więcej, dla ratowania sytuacji, głos ludu domaga się jeszcze większych kompetencji dla polityków, jeszcze większej kontroli nad wolnym rynkiem. U Goethego czarnoksiężnik wrócił na czas i uratował swego ucznia. A kto w razie czego uratuje nas?