Ta strona używa plików cookies. Kontynuując wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Dowiedz się więcej tutaj.Akceptuję  |  Ukryj

„Grecja, przerwa przed ostatnim aktem”.

2012-04-17


„Grecja, przerwa przed ostatnim aktem” – Grzegorz Zatryb, Strateg Skarbiec TFI SA.

Począwszy od kwietnia 2010 roku Grecja, niewielki kraj na obrzeżu Europy, wywoływała wstrząsy na rynkach finansowych porównywalne tylko z tymi wywołanymi upadkiem Lehman Brothers. Trzeba jednak stwierdzić, że upadek tego kraju był do przewidzenia. Choćby fakt, że aby przystąpić do wspólnej waluty, Grecy musieli sfałszować statystyki państwowe tak aby spełnić kryteria.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że greccy obywatele zalegają z podatkami na kwotę ok. 60 mld euro, pewna niechęć do niesienia pomocy temu krajowi nie wydaje się dziwna. Niestety, z  uwagi na przynależność Grecji do strefy euro, inne kraje posługujące się wspólną walutą stały się w pewien sposób zakładnikami, czy raczej musiały ulec niewypowiedzianemu wprost szantażowi. Uchwalenie drugiego pakietu pomocowego oraz ponad 70-cio procentowa redukcja zadłużenia wobec prywatnych podmiotów zakończyły pierwszy etap tej specyficznej greckiej tragedii.

Władze Grecji zostały zmuszone do uchwalenia pakietu oszczędnościowego, pomocodawcy pozostawili zaś w Atenach nadzorców, co stawia w poważną wątpliwość tezę, że kraj ten jest nadal zupełnie suwerenny – niezależność monetarną Grecy oddali wchodząc do Eurostrefy, teraz pozbyli się częściowo fiskalnej. Niewątpliwie finanse publiczne Grecji wymagają naprawy, jednak skala problemu jest tak wielka, że rozwiązanie problemu zadłużenia będzie okupione ogromnym spadkiem PKB i tym samym poziomu życia.

Grecy już wielokrotnie pokazali, że są skorzy do protestów, a przecież oszczędności dopiero zaczęto wprowadzać w życie i ich pełne efekty będą widoczne dopiero za kilka lat. Minimum realizmu nakazuje wątpić w możliwość przeprowadzenia tych reform ze względu na reakcję społeczeństwa. Tu właśnie tkwi sedno problemu.

Trwająca długie lata prosperity stała się dla Greków normą. Potrafili do maksimum wykorzystać korzyści płynące z członkostwa w Unii Europejskiej i z przynależności do Eurostrefy. Warto przypomnieć choćby haracz jaki Grecja ściągnęła w zamian za zgodę na przyjęcie Hiszpanii do Unii. Było to okrągłe 30 mld ECU, poprzednika euro. Całe pokolenie Greków wychowało się i dorosło w komforcie jaki dawały dotacje unijne i wspólna waluta. Teraz, gdy prawie wszystko to co dała Unia trzeba będzie w ramach oszczędności oddać, Grecy powiedzą „nie”. Czeka nas więc wybuch niepokojów, wszak Grecja to kolebka demokracji bezpośredniej, dojście do władzy demagogów (jakże zakorzenionych w greckiej historii) i… No właśnie, co potem?

Moim zdaniem, wyjście Grecji ze strefy euro jest nieuniknione. Nieuniknione i niezbędne aby kraj ten mógł wyjść z kryzysu. Trudno jest osądzić, czy Grecja popełniła błąd przyjmując wspólną walutę. Być może gdyby od początku spełniała kryteria i cały czas zachowywała dyscyplinę fiskalną, euro przyniosłoby jej korzyści także w długim okresie. Teraz jednak nadszedł dalszy ciąg owego długiego okresu i greckiemu społeczeństwu przyszło spłacić długi. Część długów spłaconych zostanie przez obniżenie poziomu życia. W ostatnich kilku latach PKB Grecji spadł już o kilkanaście procent i to na pewno nie jest koniec, gdyż w okresie tym nie miało jeszcze miejsca fiskalne zaciskanie pasa. Bezrobocie sięgnęło 20,7% w IV kwartale 2011, rosnąc z 17,7% kwartał wcześniej. Dynamika jest zatrważająca ale sytuacja na rynku pracy nie tylko nie ulegnie poprawie ale jeszcze się pogorszy.

Po burzliwym okresie niepokojów społecznych do władzy dojdzie zapewne grupa, która obieca Grekom wyzwolenie spod jarzma Brukseli i odzyskanie niezależności, także w polityce pieniężnej i fiskalnej. Będzie się to oczywiście wiązało z wprowadzeniem krajowej waluty, nowej drachmy. Zabieg ten pozwoli ogłosić niewypłacalność w euro i innych walutach. Rzecz jasna do tego czasu banki lokalne stracą płynność, gdyż nie będą w stanie sprostać wypłatom klientów ratujących swoje oszczędności. Nowa waluta będzie od narodzin cierpiała na chroniczną inflację, pomoże to jednak rządowi prowadzić zrównoważony budżet.

Szczerze mówiąc nie jestem w stanie wyobrazić sobie co jeszcze będzie się działo w tym kraju. Zapewne możemy się spodziewać kolejnej fali imigracji Greków do Polski. Pozostaje trzymać kciuki za to, aby tych imigrantów nie przygnały do nas te same motywy co uciekających po wojnie domowej w 1949.