Ta strona używa plików cookies. Kontynuując wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Dowiedz się więcej tutaj.Akceptuję  |  Ukryj

Powrót Trumpa

2017-01-30





Przemówienie inauguracyjne prezydenta Donalda Trumpa z piątku 20 stycznia nie zaskoczyło rynków finansowych. W większości było powtórką z kampanii wyborczej. Padały więc deklaracje o konieczności odbudowy amerykańskiego przemysłu, o obronie Ameryki przed obcymi i działaniach zmierzających do ochrony gospodarki przed zagraniczną konkurencją. Rynek amerykańskich obligacji skarbowych otworzył się nieco niżej w rentownościach, co było oznaką wzrostu niepewności inwestorów co do przyszłego kierunku amerykańskiej polityki. Akcje za oceanem rozpoczęły nowy tydzień od spadków, szybko jednak przeszły do wzrostów, aby ustanowić nowe rekordy w dalszej części tygodnia. Wzrost rentowności obligacji i kursów akcji oznacza, że na rynki powróciła wiara w ożywcze skutki polityki nowego prezydenta.
 
W Polsce w poniedziałek odbyła się aukcja obligacji skarbowych, na której oferowano 2,5 i 10 letnie obligacje stałokuponowe oraz dwa papiery zmiennokuponowe. Popyt dopisał, sprzedano obligacje za 11 mld zł i rentowności spadły. Obligację 10-letnią handlowano na koniec dnia we wtorek po 3,8% wobec 3,85% na początku tygodnia. Wydawało się, że to początek poprawy sentymentu wobec naszego kraju, zwłaszcza, że także złoty umocnił się w stosunku do głównych walut. Argumentów za kupowaniem polskich obligacji przybyło w ostatnim czasie. Rada Polityki Pieniężnej potwierdziła, że nie widzi potrzeby podnoszenia stóp w tym roku, uznając obecną politykę za odpowiednią. Deficyt budżetowy liczony według metodologii krajowej osiągnął w 2016 roku poziom poniżej 2% PKB, zaś po odliczeniu wpływów z aukcji LTE w okolicach 2,6%. Prefinansowanie potrzeb pożyczkowych na 2017 wyniosło 35%. Jednak już w środę okazało się, że wzrost rentowności na rynkach bazowych stała się czynnikiem determinującym sytuację na polskim rynku długu i w piątek rentowność 10-latek osiągnęła 3,95%. Technicznym impulsem było zamykanie pozycji otwartych na przetargu Ministerstwa Finansów, które rozliczały się w tym dniu. Inwestorzy, którzy spekulacyjnie kupili papiery musieli je sprzedać i po tym rynek już nie był w stanie wrócić do równowagi.
 
Tymczasem akcje na GPW drożały, napędzane globalnymi nadziejami na ożywienie gospodarcze. W Polsce te nadzieje są nieco jeszcze na wyrost. Ostatnie badanie koniunktury w przedsiębiorstwach prowadzone przez NBP wykazało, że firmy nie planują wzrostu inwestycji ani w I kwartale ani w całym 2017 roku. Bieżącą koniunkturę oceniają wysoko, jednak obawiają się, że zmiany legislacyjne i sytuacja na rynku pracy ograniczy ich rozwój. Ponadto niepokoi je ogólna niepewność związana z sytuacją polityczną w kraju. Niejednoznaczne sygnały co do koniunktury napłynęły zza naszej zachodniej granicy. Wskaźnik wyprzedzający koniunktury PMI za styczeń w przemyśle wyniósł 56,5 wobec oczekiwanych 55,4, z kolei indeks Ifo rozczarował spadając do 109,8 ze 111 w grudniu, wobec oczekiwań na poziomie 111,2. Niepokojące jest, że najsłabiej wypadł komponent dotyczący oczekiwań. Stan niemieckiej gospodarki jest bardzo istotny z punktu widzenia perspektyw polskiego PKB i jeżeli kolejne kwartały przyniosą osłabienie aktywności gospodarczej za Odrą, ambitne plany premiera Morawickiego w zakresie wzrostu PKB staną pod znakiem zapytania. Szczerze mówiąc i tak tam stoją.


Pobierz w wersji PDF